(fot. UM Stalowej Woli)
13 grudnia 2024 roku na oficjalnych obchodach wprowadzenia stanu wojennego w Stalowej Woli pod Krzyżem Solidarności przy historycznej bramie HSW odbył się kolejny spektakl obłudy stalowowolskich oficjeli pozbawionych moralnego kręgosłupa.
Mieszkańcy od lat bojkotują obchody wprowadzenia stanu wojennego, co z resztą widać po zdjęciach relacjonujących to wydarzenie. Bojkot społeczeństwa nie wynika tylko z samych podziałów i poglądów politycznych. Od kilku lat na tej uroczystości bywają tylko politycy jednej opcji i wtórujące im towarzystwo wzajemnej adoracji, w postaci uzależnionych od magistratu organizacji, które pokazując się z nimi w ten sposób wypełniają dziękczynne obowiązki wobec władzy. Zwykli Stalowowolanie i większość dawnych opozycjonistów i działaczy Solidarności nie bojkotują dlatego, że nie chcą pamiętać tych tragicznych dla narodu wydarzeń, ale dlatego, że nie chcą uczestniczyć w żenującej obłudzie jaką serwują nam bezrefleksyjni i bezwstydni politycy hołdujący od pewnego czasu katom i ofiarom.
Nie ma już rzeczy świętych
Klasycznym przykładem, że w obecnym czasie mamy do czynienia z zaawansowanym pomieszaniem z poplątaniem może posłużyć tytułowe zdjęcie tego artykułu. Na tym zdjęciu widzimy wspólnie oddające hołd osoby, dla których nie ma już chyba rzeczy świętych. Dla zwykłego człowieka zdjęcie to może nie budzić żadnych negatywnych emocji, ale jeśli jednak przyjrzymy się bliżej działaniom tych osób w ostatnich latach to zobaczymy, że to chyba jakiś ponury kabaret. Co zatem łączy te trzy osoby na zdjęciu? Przyjrzyjmy się bliżej.
Zacznę od prawej strony gdzie na zdjęciu stoi Janusz Kotulski, były opozycjonista i przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w HSW w czasach PRL-u, który zarejestrowany został w latach 70-tych jako Tajny Współpracownik SB o pseudonimie „Ordon”. Sprawa współpracy Kotulskiego została w przeszłości ujawniona ale błyskawicznie zniknęła z przestrzeni publicznej, po tym jak on sam lakonicznie wytłumaczył swoją współpracę z SB. Dziś nie ma po tym śladu ani w mediach ani w internecie może dlatego, że w małym mieście nie ma badaczy takich historii, a jego zasługi dla Solidarności uznane zostały za większe dobro i temat współpracy został zamknięty. W swoim gronie stalowowolskiej Solidarności wszyscy mu to szybko zapomnieli i bezkrytycznie dalej jest dla nich bohaterem. O jego sprawie nie pamiętają też lokalni politycy, którzy regularnie przy każdych wyborach dla zdobywania głosów mieszają się obojętnie z kim i z każdą opcją polityczną, nawet nie przeszkadza im stara dogorywająca komuna gdy trzeba pozyskać kilka głosów, no ale to chyba temat na inny czas. Wspominam te wszystkie rzeczy ponieważ niewiele osób chyba wie, że to właśnie Janusz Kotulski wnioskował kilka lat temu o upamiętnienie w Stalowej Woli wysokiej rangi komunisty towarzysza Zdzisława Malickiego, który w stanie wojennym będąc Posłem na Sejm PRL z ramienia PZPR wraz z jego partią zdelegalizowali NSZZ „Solidarność”. Co łączyło Kotulskiego z Malickim, że zdecydował się wystąpić z wnioskiem o upamiętnienie człowieka, który był jego wrogiem w czasach komuny? Po mieście krążą plotki na ten temat, szczegóły na ten moment nie są istotne. Dziś możemy przyjąć, że w ten sposób pan Kotulski być może spłacał jakiś osobisty dług, bo przecież tak to u nas już po prostu bywa. Niewybaczalne jest to jednak gdy osobiste sprawy załatwia się kosztem całego społeczeństwa, w tym przypadku wszystkich mieszkańców miasta, którzy zdania o towarzyszu Malickim nie podzielają i takiego patrona sobie nie życzą.
Bezrefleksyjne hołdy
Analizując dalej zdjęcie widzimy po środku obecną przewodniczącą Rady Miejskiej Stalowej Woli panią Agatę Krzek (PiS). Pani Krzek dziś ze względu na funkcję musi spełniać służbowe obowiązki i co idzie za tym m.in. oddawanie czci Solidarności mimo, że w poprzedniej kadencji jako ówczesna wiceprzewodnicząca RM głosowała za upamiętnieniem komunisty Malickiego, który jak wspomniałem jako Poseł na Sejm PRL w stanie wojennym zdelegalizował NSZZ „Solidarność” poprzez przyjęcie w Sejmie ustawy PZPR co de facto na lata pozbawiło Polaków nadziei odzyskania niepodległości i umocniło zbrodniczy reżim komunistyczny. To wspomniane pomieszanie z poplątaniem jak widać bezrefleksyjnie praktykuje też pani Krzek, nie przejmując się wcale opinią publiczną. No ale kto coś o tym powie skoro w Stalowej Woli są tylko media uzależnione od kasy magistratu i te relacjonujące wypadki. Taki stan rzeczy dodatkowo chyba rozzuchwala naszych polityków i powoduje w nich tą bezrefleksyjność, bo przecież muszą oni zdawać sobie sprawę, że nikt ich nie będzie krytykował a jedynie chwalił.
Prezydent wszystkich
Trzeci i najmłodszy z tej grupy stojący z wieńcem to oczywiście dobrze już znany wszystkim prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny, który w 2023 roku odsłonił wraz z komunistami wspomnianą już wyżej ulicę i pomnik na cześć tow. Zdzisława Malickiego. Prezydent Nadbereżny chcąc być prezydentem wszystkich mieszkańców miasta dawno uznał, że z komunistami też chce być za pan brat licząc w ten sposób na kilka głosów. On też łykną bezkrytycznie bajki starych komunistów i uznał tow. Zdzisława Malickiego za bohatera miejskiego odpowiedzialnego za rozwój Huty i miasta w czasie PRL. Być może nie wiedział on, że to PZPR kierowała każdym najmniejszym aspektem tego rozwoju w czasach totalitarnej PRL, a tow. Malicki jedynie wypełniał rozkazy. Sam Malicki z resztą to kilkakrotnie podkreślał w wywiadach.
Trzymają się razem
W tegorocznych obchodach wprowadzenia stanu wojennego w Stalowej Woli byli także inni praktykujący hołdowanie katom i ofiarom. Stojący na zdjęciu poniżej drugi od lewej Stanisław Sobieraj (PiS), w poprzedniej kadencji przewodniczący Rady Miejskiej miasta Stalowej Woli a dziś wicestarosta, mimo jego antykomunistycznej postawy jako częsty uczestnik historycznych wydarzeń, też naturalnie nie przeciwstawił się swojemu ówczesnemu szefowi i kolegom z Rady Miejskiej i też jak inni bezrefleksyjnie zagłosował za pomnikiem dla komunisty Malickiego.
Poseł hipokryta
Na koniec nie można nie wspomnieć stojącego na zdjęciu powyżej przedstawiciela władz państwowych Posła na Sejm RP Rafała Webera (PiS), który też wpisuje się w cały ten cyrk jeśli chodzi o komunistę Malickiego. Pan Poseł Weber gdy trzeba było w Sejmie krzyczał do posłów Lewicy „Precz z komuną”, ale gdy jego partyjny kolega prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny odsłonił z komunistami ulicę i pomnik dla aparatczyka PZPR Malickiego, to pan Poseł Weber przemilczał całą sprawę i do dziś milczy mimo naszej prośby o zabranie głosu w tej sprawie. Widać, że nie tylko jak w PO oni też będą siebie „bronić jak niepodległości”.
Petycja przed Radą Miasta
W najbliższych dniach, prawdopodobnie 20 grudnia br. na sesji Rady Miejskiej radni podejmą złożoną przez nas 17 października 2024 r. w Urzędzie Miasta Stalowej Woli petycję, w której domagamy się przywrócenia dawnej nazwy niezgodnej z ustawą dekomunizacyjną ulicy Zdzisława Malickiego. Domagamy się też usunięcia z przestrzeni publicznej pomnika ustawionego na jego cześć w formie tablicy, która zawiera tylko kawałek jakże bogatej historii komunistycznego aparatczyka Zdzisława Malickiego. Z tego co wiemy to nasza petycja była już przedmiotem debaty na Komisji Skarg, Wniosków i Petycji RM, niestety nie została ona pozytywnie przyjęta. Nie może to nikogo dziwić skoro w tej komisji zasiada dawna koleżanka tow. Malickiego i była Poseł na Sejm PRL z PZPR a dziś wiceprzewodnicząca RM towarzyszka Joanna Grobel-Proszowska.
Czy będą dalej łamać prawo?
Choć Instytut Pamięci Narodowej potwierdził w 2023 roku, że ulica i pomnik Malickiego jest niezgodny z ustawą dekomunizacyjną z 2016 roku to magistrat Stalowej Woli nie zrobił nic z tym tematem i uznał, że oni też mogą interpretować prawo „tak jak oni je rozumieją”.
Apelujemy do Rady Miejskiej o trzeźwe spojrzenie na tę sprawę i natychmiastowe powrócenie do respektowania prawa na najbliższej sesji RM. Komunista Zdzisław Malicki jako członek zbrodniczej PZPR nie ma prawa być czczony na ulicach wolnej Polski tym bardziej, że uczestniczył w stanie wojennym w zdelegalizowaniu NSZZ „Solidarność”. Precz z komuną!
Marek Wróblewski
prezes Fundacji KEDYW