Niedawno byliśmy świadkami gloryfikowania w Stalowej Woli Posła na Sejm PRL, komunisty Zdzisława Malickiego i wykreowaniu go na bohatera miasta Stalowej Woli. Stało się to m.in. dzięki Fundacji DIonizego Garbacza Stalovianum, której kierownictwo aktywnie przodowało w tej kwestii. Teraz chcą oni przypominać kolejnego towarzysza.

Fundacja Dionizego Garbacza Stalovianum założona została w 2021 roku przez stalowowolskiego dziennikarza i regionalistę Dionizego Garbacza. Jak czytam na stronie Fundacji D.G.S. głównym jej celem jest propagowanie historii miasta Stalowej Woli i jej okolic. Z informacji na stronie wynika, że w zarządzie Fundacji zasiada także żona Anna i syn Jan. Państwo Garbacze (pomijając młodszego) w przeszłości pracowali w czasach PRL-u w tubie propagandowej PZPR w Hucie Stalowa Wola, czyli w zakładowej gazecie „Socjalistyczne Tempo”. Nie może więc dziwić, że to właśnie ich były szef i dyrektor naczelny HSW towarzysz Zdzisław Malicki został przez Fundację zaprezentowany jako jeden z pierwszych bohaterów nowo powstałej wówczas Fundacji. Fundacja D.G.S. szerzej wpisała się w upamiętnienie tow. Zdzisława Malickiego poprzez wydanie książki oraz filmu o jego działalności w HSW (bez tych wstydliwych komunistycznych epizodów). Dopingowali ich w tym dawni komuniści z Rady Miejskiej Stalowej Woli, którzy także później towarzyszyli prezydentowi miasta w odsłonięciu tablicy i nazwy ulicy Malickiego (o tym pisaliśmy tutaj) . Jak widać dawni towarzysze dalej trzymają się razem i chyba znów marzy im się zostać przodownikami społeczeństwa. A jeśli nie, to na pewno tworzą front, który ma przemycać do mieszkańców Stalowej Woli ocieplony wizerunek ludzi z zasługami dla zbrodniczej PRL.

Znów komuna

Fundacja D.G.S. zapoczątkowała wraz ze swoją działalnością cykl spotkań nazywanych „Kafejką Historyczną”, na których raz w miesiącu starają się prezentować coś z lokalnej historii lub bohaterów, którzy według nich zasługują na przypomnienie. Ja też wybrałem się na kilka takich spotkań, lecz niestety trzeba powiedzieć, nie były one szczególnie ciekawe. A teraz gdy znów pojawiła się zapowiedź z kolejnym bohaterem z komunistycznym rodowodem (plakat w zdjęciu głównym) na pewno nie skorzystam. Z resztą na ostatnim spotkaniu organizowanym przez Fundację D.G.S. prelegentem był były prezes ZSMP, członek PZPR i PRON towarzysz i obecny wiceprzewodniczący Rady Miejskiej miasta Stalowej Woli Jerzy Augustyn (także wielki miłośnik Malickiego, odsłaniał z prezydentem tablicę). Więc dla mnie już dość. Dla mnie jak już pewnie czytający wiedzą, komuna i okres PRL to czas mrocznego reżimu, w którym prześladowana była moja rodzina. Nie był to dla nas okres sielanki, jak dla dawnych przodowników i nie wspominamy go z nostalgią. Ale znając więc dawną działalność byłych redaktorów „Socjalistycznego Tempa” zaczynam się zastanawiać czy ta widoczna nostalgia i tęsknota za PRL i bezkrytyczne przyjęcie przez mieszkańców ich tematyki nie rozzuchwaliła ich do upamiętniana kolejnych komunistów?

Kolejny bohater z PZPR już na horyzoncie

Za kilka dni Fundacja D.G.S. planuje wskrzesić kolejnego dinozaura z szafy PZPR. Będzie to towarzysz profesor Mieczysława Karaś, były rektor Uniwersytety Jagiellońskiego w Krakowie, który od 1953 roku aż do śmierci należał do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR). Od 1953 do 1956 roku pełnił funkcję I sekretarza OOP, a od 1958 do 1965 roku I sekretarza POP na UJ. Od 1962 do 1965 roku wchodził w skład Egzekutywy PZPR, a od 1965 do 1967 w skład plenum Komitetu Miejskiego PZPR w Krakowie. Od 1968 do 1972 zasiadał w Centralnej Komisji Rewizyjnej, a od 1968 do śmierci pełnił funkcję zastępcy członka Komitetu Centralnego PZPR. Był delegatem na IV, V, VI, VII Zjazd PZPR.

Antybohater?

W 1973 roku jeden z profesorów UJ tak opisywał współpracę za czasów tow. Karasia: „Tu na Uniwersytecie stosunki są przykre, rządy profesora Mieczysława Karasia są złośliwe i głupie. Klimaszewski był gangsterem w rękawiczkach, Karaś bez rękawiczek. Klimaszewski niszczył jak mógł jagiellońską tradycję Uniwersytetu, Karaś robi to samo. Jeden na słodko — niczym fryzjer, dru­gi jak ciemny cham. Rządzą w tej chwili na Uniwersytecie partyjne figury, aparatczyki, tajniaki z Bezpieczeństwa poubierani w togi profesorskie. Przyzwoici profesorowie są na uboczu.” – pisał w 1973 r. professor UJ Karol Estreicher, znany mi. in. z pracy na rzecz rewindykacji polskich dzieł sztuki zrabowanych przez Niemców w czasie II wojny światowej.

Mit dobrego komunisty

Historia Mieczysława Karasia kończy się w 1977 r. jego śmiercią. Niektórzy snują, że śmierć towarzysza prof. Mieczysława Karasia była zemstą komunistów, bo tuż przed śmiercią pozwolił swoim studentom jechać na pogrzeb zamordowanego przez komunistów studenta UJ Stanisława Pyjasa. Ale niestety nikt nie udowodnił takich związków. Dziś wygląda to na typowy chwyt byłych komunistów, którzy grają pretekstem pozwolenia Karasia na wyjazd na pogrzeb Pyjasa by stworzyć mit – jak to on stawił się komunizmowi. To czysta bzdura, taktyka i próba ocieplenia wizerunku dawnego aparatczyka PZPR. Tego typu argumenty też są używane u nas w Stalowej Woli by ocieplić wizerunek np. tow. Zdzisława Malickiego. Mówi się, że pomagał Malicki działaczom „Solidarności” ukryć w stanie wojennym sztandar NSZZ i na bazie takich drobnych gestów próbuje się przysłonić cały 36-letni okres służalstwa zbrodniczemu reżimowi i ocieplić jego wizerunek w społeczeństwie. Nie wszyscy jednak z nas to kupują.

Reasumując

Obserwując ostatnie działania Fundacji D.G.S. mam wrażenie, że obrali oni sobie za cel upamiętnianie dawnych towarzyszy z barwnymi historiami. Skupiają się jak widać na wyciąganiu osób o wątpliwych zasługach, działaczy aparatu partyjnego PRL, z których historii starają się znaleźć chwalebne zasługi, aby może w ten sposób usankcjonować i przysłonić, a może nawet wybielić haniebne i wstydliwe działania tych komunistycznych aparatczyków. Może to też w przyszłości ma posłużyć w ociepleniu i wybielaniu ich osobistej działalności w tubie propagandowej PZPR, jakim była gazeta „Socjalistyczne Tempo”? No bo przecież po co byłyby te wszystkie zabiegi? Nie wiem, my jednak analizujemy to wszystko i patrzymy na kolejne kwestie.

Komuna za nasze pieniądze?

W ostatnim czasie nasza Fundacja otrzymała zaproszenie do konsultacji społecznych w sprawie Gminnego Programu Rewitalizacji Miasta Stalowej Woli na lata 2024-2030. Czytając listę zgłoszonych projektów zauważyłem, że Fundacja Stalovianum zgłosiła projekt na niebagatelną sumę 1 540 000,00 zł. do tego programu (zdjęcie poniżej):

Szczerze mówiąc jak widzę sumę o jaką ubiega się Fundacja D.G.S. z publicznych pieniędzy by organizować lub może w przyszłości upamiętniać kolejnych komunistów to mnie to mocno bulwersuje. Nasza Fundacja od lat starała się w ramach tego programu pozyskać fundusze na stworzenie szlaku II wojny światowej i konspiracji na sumę jednej dziesiątej tego o co zabiega Fundacja D.G.S i się nie udało. Finalnie nasz projekt został wyrzucony do kosza przez jakiegoś urzędnika magistratu i zniknął później z programu. Uznając, że walka z urzędnikami nie ma sensu, odpuściliśmy tę kwestię. Ale teraz gdy na horyzoncie pojawiła się Fundacja D.G.S. i od razu sięga po astronomiczne sumy, o które nikt wcześniej nawet nie marzył prosić miasto, pokazuje że dawni przodownicy PRL-u skrupułów już dziś nie mają.

Będziemy tę sytuację obserwować i będziemy się przyglądać działaniom magistratu w tej kwestii. W ramach nowego programu zgłoszone zostały także projekty Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli, które od 2022 r. nadzoruje powstające Muzeum Kedywu. Do programu zgłosili oni swoje projekty z nadzieją, że znajdą się dodatkowe środki na rewitalizację zabytkowej siedziby Muzeum Kedywu, która jest już od dawna w dramatycznej sytuacji. Jeśli w przyszłości by się okazało, że Fundacja D.G.S. dostanie wnioskowaną sumę, a Muzeum Kedywu dalej będzie niszczało to znaczyć będzie tylko jedno – komuna wraca do Polski.

Jak by nie było, my będziemy przyglądać się działaniom takich organizacji i nie pozwolimy by znów próbowano wcisnąć Stalowej Woli kolejnego czerwonego aparatczyka na lokalnego bohatera jak to miało miejsce z Malickim. Następnym razem nie damy się zaskoczyć, a wszelkie próby gloryfikowania komunistów będą przez nas punktowane i kontestowane.

A w między czasie PROTEST w sprawie ul. im Zdzisława Malickiego wciąż trwa.

Precz z komuną!

Marek Wróblewski
prezes Fundacji KEDYW

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *