Towarzysz Jerzy Augustyn na zebraniu PZPR w 1983 r. (fot. Socjalistyczne Tempo)
„Nie ma dla Polski innej drogi niż socjalistyczny jej rozwój, nie ma pewniejszej gwarancji jej niepodległości niż sojusz ze Związkiem Radzieckim” – to przewodnie hasło zapisane w deklaracji przyjętej w stanie wojennym na posiedzeniu Tymczasowej Rady Krajowej Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego (PRON) obrazuje mentalne zacietrzewienie komunistów, którzy oddali się w całości fałszywej ideologii marksizmu-leninizmu.
PRON – atrapa ruchu społecznego
PRON powołany został tuż przed zdelegalizowaniem przez PZPR wolnościowego NSZZ „Solidarność” i był atrapą ruchu społecznego, który miał zrzeszyć kilka satelickich tworów PZPR. Ten niby społeczny ruch wyrażał zaniepokojenie społeczeństwa po wprowadzeniu stanu wojennego i jasno deklarował swoje poparcie dla jedynej słusznej władzy tj. dla gen. Wojciecha Jaruzelskiego i kierowanej przez niego Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) – wojskowej „junty” powołanej do administrowania PRL w czasie stanu wojennego, ale tak naprawdę powołanej do obalenia „Solidarności”, która swoim szybkim rozwojem zaskoczyła komunistów.
PRON w Stalowej Woli
Czołowym działaczem PRON w Stalowej Woli był obecny wiceprzewodniczący Rady Miejskiej towarzysz Jerzy Augustyn – członek PZPR oraz przewodniczący Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej (ZSMP) przy HSW, który przed stanem wojennym również dołączył do ruchu wolnościowego NSZZ „Solidarność”. Niestety przynależność do „Solidarności” w przypadku tow. Augustyna nie trwała długo, bo gdy gen. Jaruzelski wprowadził stan wojenny, to prawdopodobnie w przestraszeniu przed zdradą jedynej słusznej władzy, tow. Augustyn porzucił „Solidarność” i szybko przyłączył do powstającego miejskiego komitetu PRON i został zastępcą przewodniczącego.
Lojalność wobec komunistycznego reżimu w przypadku tow. Jerzego Augustyna popłaciła. Komunistyczne władze wybaczyły mu krótki wybryk z „Solidarnością”, za który nie poniósł żadnych konsekwencji i nagrodziły go nominacją do władz centralnych PRON, poprzez nominowanie go delegatem na Kongres Pron w Warszawie. Na kongresie tow. Augustyn za lojalność komunistom wyskoczył jeszcze wyżej, bo tam wybrany został do składu Komitetu Wykonawczego Rady Krajowej PRON.
To tylko jeden z epizodów długiej kariery komunistycznego aparatczyka, który w III RP nie poniósł żadnych konsekwencji za swoje służalstwo komunistycznemu reżimowi i de facto sowieckiej Rosji, której poparcie jasno odnotowano ww. deklaracji PRON-u. Dziś w wolnej Polsce tow. Augustyn zasiada na stanowisku wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej dużego podkarpackiego miasta i pluje na naszą organizację bo przeciwstawiliśmy się propagowanemu przez niego komunisty Malickiego i przypomnieliśmy, że był komunistą i że uprawia publiczną hipokryzję (artykuł o tym tutaj). Czy tacy ludzie powinni być wciąż na publicznych stanowiskach w wolnej Polsce?
Precz z komuną!
Marek Wróblewski
prezes Fundacji KEDYW