W 82. rocznicę niemieckiej obławy na oddział NOW-AK „Ojca Jana” dowodzony przez Franciszka Przysiężniaka oddaliśmy hołd poległym partyzantom oraz mieszkańcom Graby, którzy zginęli w wyniku brutalnej pacyfikacji przeprowadzonej przez niemieckich okupantów. Była to rocznica nie tylko tragiczna, ale i zobowiązująca – do prawdy, uczciwości i odwagi w nazywaniu sprawców po imieniu.

Mauzoleum w Stalowej Woli

Pierwszym miejscem oddania hołdu było Mauzoleum Żołnierzy Konspiracji na Cmentarzu Komunalnym w Stalowej Woli. Spoczywa tam pięciu z dziewięciu partyzantów poległych w Grabie, których szczątki przeniesionych zostało tam po ekshumacji w 1945 roku.

Pięciu ze wspomnianych partyzantów było żołnierzami oddziału „Ojca Jana” i w czasie okupacji mieszkańcami Stalowej Woli. Byli to:

  1. Jerzy Kubikowski ps. „Mars”
  2. Bogusław Gruszka ps. „Wojnicz”
  3. Zdzisław Szumbarski ps. „Kali”
  4. Żytomierz Szumbarski ps. „Żyto”
  5. Alfred Perkowski ps. „Jur”

Jerzy Kubikowski „Mars” był synem Władysława Kubikowskiego – żołnierza AK, który po wojnie zainicjował budowę Mauzoleum w Stalowej Woli. Chciał on godnie pochować poległego syna, ale również stworzyć trwałe miejsce pamięci dla wszystkich żołnierzy polskiej konspiracji antyniemieckiej. To się udało. W Stalowej Woli pamięć zwyciężyła nad strachem i politycznym koniunkturalizmem.

Pomnik zamordowanych mieszkańców Graby

Następnie po oddaniu hołdu żołnierzom przy Mauzoleum w Stalowej Woli, udaliśmy się do odległej o około 30 kilometrów Graby, gdzie oddaliśmy najpierw hołd pomordowanym mieszkańcom wsi przy pomniku ofiar pacyfikacji. Pomniku potrzebnym i słusznym. Problem polega jednak na tym, że jest to pamięć niepełna, a przez to nieuczciwa.

Graba – pamięć okaleczona

Pomnik z 2018 roku upamiętnia wyłącznie zamordowanych mieszkańców Graby. Nie ma na nim ani jednego nazwiska poległego partyzanta. Partyzanci – żołnierze Polskiego Państwa Podziemnego – pozostają na tym pomniku po prostu przemilczeni.

Owszem, przy parkingu stoi tablica informacyjna z fragmentem wspomnień jednego z uczestników wydarzeń. Jest jednak dodatkiem, półśrodkiem, alibi. Nie jest trwałym i godnym upamiętnieniem na jakie polscy bohaterowie zasłużyli.

Przy drodze wjazdowej do wsi od zachodu, w miejscu pierwotnego pochówku poległych partyzantów, stoi wciąż stary metalowy krzyż – bez tablicy, bez wyjaśnienia, bez sensu dla kogoś, kto nie zna tej tragicznej historii.

Kto tu jest winny?

W Grabie od lat unosi się niewypowiedziane, lecz wyczuwalne oskarżenie, że to przez partyzantów zginęli mieszkańcy. Przez to prawdopodobnie nie ma tu oficjalnych uroczystości, jak to bywa w sąsiednich miejscowościach dotkniętych niemieckimi pacyfikacjami. W efekcie tej sytuacji utrwala się nieuczciwa i głęboko niemoralna narracja, będąca niczym innym jak cichym przerzucaniem winy z niemieckich sprawców na polskich żołnierzy podziemia, którzy przecież nie znaleźli się w Grabie po to, by wyrządzić krzywdę jej mieszkańcom.

Niemieckie represje, pacyfikacje i mordy na ludności cywilnej były świadomą i zaplanowaną polityką terroru, a nie „odwetem” w dzisiejszym, potocznym znaczeniu tego słowa. Odpowiedzialność zbiorowa była narzędziem zbrodni, a nie reakcją na jakiekolwiek „prowokacje”. Za te zbrodnie winni są wyłącznie Niemcy.

A jakakolwiek sugestia, że partyzanci „sprowadzili nieszczęście” do Graby, jest wodą na młyn fałszywych narracji dawnego okupanta. Narracji, która ma wciąż łamać opór i skłócać Polaków między sobą. Podtrzymywanie tej sytuacji dziś – świadomie lub nie – oznacza moralną kapitulację wobec kłamstwa historycznego.

Czas nazwać rzeczy po imieniu

Oddział „Ojca Jana” jak i poległych partyzantów w Grabie nie wolno traktować jak kłopotliwy przypis do lokalnej historii. Byli żołnierzami walczącymi o wolną Polskę. Zginęli w walce z niemieckim okupantem. Nie są winni zbrodni, której ofiarami padli mieszkańcy wsi.

Dopóki w Grabie nie powstanie pełne i uczciwe upamiętnienie, obejmujące zarówno zamordowanych cywilów, jak i poległych partyzantów, dopóty pamięć ta będzie nie tylko niepełna, ale i krzywdząca. Krzywdząca wobec prawdy historycznej i wobec tych, którzy oddali życie za Ojczyznę.

Jeżeli nie potrafimy dziś jasno powiedzieć, kto był ofiarą, a kto sprawcą, to znaczy, że lekcja historii wciąż nie została odrobiona. A na tym zawsze korzystać będą Niemcy, którzy jako jedyni ponoszą pełną odpowiedzialność za zbrodnię w Grabie.

Marek Wróblewski
prezes Fundacji KEDYW

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *