W tym roku minie 36 lat od upadku komuny, a na tzw. Porytowym Wzgórzu gdzie doszło do wielkiego starcia z Niemcami, w centrum obchodów rocznicowych wciąż składane są kwiaty na komunistycznym pomniku i palone są znicze na sowieckich grobach. Tę haniebną tradycję podtrzymują starzy sowieciarze, wtórujący im politycy lewicy oraz bezrefleksyjni członkowie patriotycznych środowisk.

Sowiecki cmentarz

Miejsce gdzie odbywają się uroczystości na tzw. Porytowym Wzgórzu znajduje się w pobliżu gdzie z 14 na 15 czerwca 1944 r. doszło do największego starcia polskich partyzantów z oddziałów niepodległościowych (AK, NOW), komunistycznej partyzantki (AL) i sowieckich oddziałów rajdowych z Niemcami (o bitwie tutaj). Centrum uroczystości od dekad stanowi cmentarz poległych w bitwie sowieckich żołnierzy, ze wspomnianym komunistycznym pomnikiem, na którym znajdują się figury mężczyzn w sowieckich czapach z sierpami i młotami.

Rocznicowe obchody jak kto chce

W czasach komunistycznej PRL kiedy Polska była zniewolona, cmentarz z pomnikiem naturalnie stanowił centrum obchodów. Wówczas forsowano narrację, że to sowieccy „wyzwoliciele” weszli na tereny II RP z bratnią pomocą i przy wsparciu Armii Ludowej (komunistycznej partyzantki podległej Sowietom) wspólnie pokonali wroga (Niemców). W 1989 roku po upadku komuny zdawało się, że taka narracja pójdzie w niepamięć i że prawda zwycięży, lecz niestety tak się nie stało. Brak dekomunizacji i zuchwałość komunistów powoduje, że do dziś forsowana jest sowiecka narracja historyczna dotycząca bitwy i powodu pojawienia się tutaj Rosjan. Na szczeblu władzy lokalnej od lat trwa spór między lewicą i prawicą, o to kto ma rację. W sporze tym nie ma arbitra, który by jasno określił co jest prawdą. Wydawałoby się, że to rola Państwa i przestrzegania prawa, ale Państwo w ogóle w tym sporze nie uczestniczy. Tymczasem wygląda, że władze na szczeblu lokalnym komuny pokonać nie mogą, albo może i nie chcą.

Żołnierze AK nie godzili się na obchody z komuną

Po upadku komuny gdy sowieciarze pozostali przy swoim i organizowali swoje tradycyjne obchody przy pomniku na sowieckim cmentarzu, wtedy żołnierze formacji niepodległościowych (AK, NOW), którzy nie uznawali kolaboracji z komuną zaczęli robić swoje obchody bitwy w innym miejscu, kilka kilometrów dalej na tzw uroczysku Kruczek gdzie w czasie okupacji bazowali żołnierze z oddziałów niepodległościowych jak oddziału NOW-AK „Ojca Jana” czy oddziału „Kmicica” (oddziały dyspozycyjny Kedywu AK Obwodu Nisko-Stalowa Wola). Tak było przez pierwsze kilka lata niby wolnej Polski, ale to nie przetrwało.

Narodowa amnezja się szerzy i jest nie do wytępienia

Niestety z czasem gdy zaczęli odchodzić żołnierze AK i NOW, uroczystości na wyspie Kruć powoli przeszły w niepamięć i obchody organizowane przez dawną czerwoną frakcję przy sowieckim cmentarzu zaczęły z powrotem być normą. Współcześni uczestnicy tych uroczystości, w tym członkowie Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej (ŚZŻAK) Koła ze Stalowej Woli bez refleksji zaczęli wspólnie z żyjącą garstką żołnierzy AL (komunistycznej partyzantki) i innych komunistów oddawać hołd uczestnikom bitwy na komunistycznym pomniku mimo, że na placu przed pomnikiem obok lata temu postawiony został krzyż i kamień z tablicą upamiętniający żołnierzy Armii Krajowej, którzy walczyli w bitwie. Jeszcze kilka lat temu nie wielu zwracało uwagę na ten krzyż, przyznam również, że sam lata temu kiedy byłem tam pierwszy raz (na zaproszenie ŚZŻAK), dałem się bez zastanowienia wrobić w złożenie kwiatów na pomniku czerwonych. Podłapał to wówczas jeden z redaktorów z lokalnej gazety i nas wszystkich, zresztą słusznie za to obsmarował (notabene sam autor w PRL służył jako redaktor komunistycznej propagandy). Gdy ja zrozumiałem swój błąd i to jak bezrefleksyjnie dałem się wrobić, zacząłem od razu w różnych kręgach, w tym wśród znajomych mi członków lokalnego koła ŚZŻAK zwracać uwagę na ten fakt. Starałem się tłumaczyć, że nie powinniśmy jako organizacje dbające o historię składać tam kwiatów. Tłumaczyłem wszystkim, z którymi poruszany był ten temat, że Sowieci nie byli tam po to aby nam pomóc walczyć o wyzwolenie Polski. Niestety do wielu wtedy to nie docierało i dziś mam wrażenie, że dalej nie dociera. Większość w imię politycznej poprawności przyjmuje, że Polska jest „biała” i „czerwona” i mruży oczy, dając kompletne przyzwolenie na obchody przy komunistycznym pomniku w tle ruskich grobów, po mimo, że większość i tak uznaje, że ani sowieci, ani komunistyczna partyzantka nie byli tymi, którzy doprowadzili do udanego wyjścia z tej walki w 44 r. Po latach tej tragikomedii u większości uczestników, a szczególnie organizatorów nie ma chyba większej woli by to zmienić.

Odwróciliśmy my uwagę ale niewiele to dało

Po kilku latach mojego sprzeciwiania się i zwracania uwagi udało się chyba kilka osób w myśleniu i postępowaniu przynajmniej chociaż trochę odwrócić. Stało się to po tym jak jednego razu pojawiliśmy się na uroczystościach z wiceprezesem i gdy delegacje zaczęły składać kwiaty na komunistycznym pomniku, my wówczas poszliśmy pod wspomniany krzyż AK i tam złożyliśmy wiązankę. Była lekka konsternacja wśród składających za nami kwiaty delegacji, ale część osób poszła za nami. Wtedy wydawało się, że niektórzy z uczestników, w tym niektórzy z ŚZŻAK zrozumieli, że chyba to słuszna droga i od tej pory, bodajże od około 5 lat krzyż i kamień AK stały się miejscem składania kwiatów przez niektóre delegacje. Mówię „niektóre” ponieważ co roku wciąż przyjeżdża cała rzesza sowieciarzy, ignorantów i polityków, którzy wciąż składają wiązanki na komunistycznym pomniku z figurami w czapach z sierpami i młotami. Niestety, taką wciąż mamy Polskę, w której panują dwie narracje. Jest tak bo Państwo nie ma jasno określonej drogi. Jestem przekonany, że bez powszechnego uznania komunizmu za zło przez Państwo Polskie i prawdziwych ograniczeń prawnych, do tego solidnego wychowywania przyszłych pokoleń w prawdzie, nigdy tego nie zmienimy.

Była nadzieja ale władza zmienna

Kilka lat temu zarząd Fundacji KEDYW został zaproszony na zebranie dotyczące m.in. organizacji uroczystości na Porytowym Wzgórzu. Pojawiła się wtedy nadzieja, że być może jest chęć nowej odsłony i poprawnej organizacji tych uroczystości. Wtedy na spotkaniu w Janowie Lubelskim wyraziłem naszą niechęć do organizacji rocznicy przy komunistycznym pomniku i aby ewentualnie rozpatrzyć alternatywne miejsce. Obecny na tym spotkaniu przedstawiciel władz powiatu janowskiego (organizator obchodów) dał nam wtedy jasno do zrozumienia, że oni chcą czcić wszystkich bohaterów (polskich i sowieckich) i uroczystości przy komunistycznym pomniku pozostaną. Po tym spotkaniu nigdy już nas więcej nie zaproszono na żadne spotkania. Od tej pory przestały też przychodzić zaproszenia na rokroczne uroczystości. Mimo, że w bitwie na Porytowym Wzgórzu walczyli żołnierze z naszych lokalnych struktur Kedywu i chcemy o tym wydarzeniu pamiętać, to jednak ze względu na brak chęci zmiany tego polsko-sowieckiego charakteru obchodów, to od kilku lat nie jeździmy i nie uczestniczymy już w tym spektaklu, który naszym zdaniem nie powinien mieć już miejsca w wolnej Polsce. Nie wiem jakie jest dziś stanowisko obecnych władz, ale z tego co można przeczytać w mediach to spór wciąż trwa. Czerwona frakcja uznaje tylko wersję sowiecką i chce by było jak było, a prawica pozostaje bezsilna i podczas wspólnych uroczystości składa się kwiaty w kilku miejscach.

Pozostaje historyczny miszmasz

Wydaje się, że jednym z tych którzy mogli by w tej kwestii coś pomóc i mieć ważny głos to ŚZŻAK Koło Obwodu Nisko-Stalowa Wola, który od lat ma dobre stosunki z organizatorami uroczystości. Niestety widać, że władze koła z każdym rokiem stają się coraz bardziej politycznie poprawne i godzą się na wszelkie herezje za marne kilka srebrników. W ostatnich latach przy wspomnianym krzyżu AK pozwolono im ustawić tablicę z krótkimi biogramami uczestników bitwy, na których znajdują się partyzanci i tym samym ojcowie członków obecnego zarządu, niestety to działanie przyczyniło się do jeszcze większego podkreślenia podziału historyczno-politycznego i ogólnego bałaganu tego miejsca, w którym teraz z jednej strony mamy sowiecki cmentarz z wielkim pomnikiem i obok na placu krzyż z tablicami akowców. Ten historyczny miszmasz idealnie cementuje opisany wyżej stan obecnej „wolnej” Polski, w której wciąż trwa niekończąca się bitwa „białych” i „czerwonych”.

ŚZŻAK lojalny władzy, jakakolwiek by ona była

Na tegorocznych obchodach 15 czerwca br. na Porytowym Wzgórzu jak co roku zarząd Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Koła Obwodu Nisko-Stalowa Wola złożył wieniec w imieniu własnym i co ciekawe w tym roku zrobił to też w imieniu prokomunistycznego prezydenta Stalowej Woli Lucjusza Nadbereżnego, który w 2023 r. w gronie komunistów odsłonił ulicę i pomnik w Stalowej Woli na część wysokiej rangi komunisty tow. Zdzisława Malickiego. Piszę o tym ponieważ gdy doszło do tego haniebnego upamiętnienia zwróciliśmy się do ŚZŻAK o wsparcie naszego protestu. Oni wówczas odmówili poparcia. Wtedy myślałem, że patriotyczna organizacja jak ŚZŻAK dbająca o etos Armii Krajowej naturalnie poprze nasz protest. W końcu już raz taki kilka lat temu pisaliśmy wspólnie do tego samego prezydenta, kiedy wystawiony został w Stalowej Woli do nagrodzenia patriotycznego przez wizytującego Premiera RP członek ZBOWiDu. Wtedy chętnie nas poparli, ale widać, że czasy się zmieniły. Stalowowolski ŚZŻAK zaczął ostro dryfować w stronę politycznej poprawności. Nie mają oni znów problemu z obchodzeniem wspólnie z komunistyczną frakcją rocznicy bitwy na Porytowym Wzgórzu, ani nie mają też problemu w reprezentowaniu prezydenta, który otacza się komunistami i odsłania z nimi ulice i pomniki dla innych wysokiej rangi czerwonych towarzyszy.

Nie ma naszej zgody na taką Polskę

W związku z zaistniałą sytuacją z protestem ws. ulicy i pomnika tow. Zdzisława Malickiego, po naradzie zarządu Fundacji KEDYW, wraz z wiceprezesem uznaliśmy, że organizacja niechcąca potępić haniebnego upamiętnienia wysokiej rangi komunisty, nie może być dalej naszym partnerem w przyszłej działalności, i tak po kilku latach owocnej współpracy zdecydowaliśmy zawiesić naszą współpracę z ŚZŻAK (o czym wówczas formalnie poinformowaliśmy zarząd Koła).

Fundacja KEDYW nie godzi się na relatywizowanie historii i nie godzimy się na podtrzymywanie byle jakiej Polski w imię politycznej poprawności czy jakiegokolwiek zysku. Dlatego nieustannie będziemy walczyć o prawdę i potępiać komunistów i komunistycznych kolaborantów. Jesteśmy przekonani, że komunizm trzeba rozliczyć a współczesna Polska musi stanąć w prawdzie, bo przyszłe pokolenia nam tego nie wybaczą.

Marek Wróblewski
prezes Fundacji KEDYW

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *